Głos I:
- Powinniśmy wyprodukować jeszcze ponad 200.000 samochodów... aby zamortyzowały
się pieniądze, wydane na urządzenia do obecnie produkowanego samochodu
a wszelka zmiana produkcji z ekonomicznego punktu widzenia byłaby obecnie
skończoną bzdurą.
Głos II:
- Dzielimy dwieście tysięcy "Warszaw" (które nas jeszcze czekają)
przez dwieście tysięcy (które powinniśmy robić rocznie, jeśli dobrze pójdzie)
i cóż wychodzi? Że ok. r. 1970,. na pole startowe rakiety na księżyc astronauci
udadzą się przy pomocy znakomitej "Warszawy", którą dostarczył
właśnie dział eksportu FSO w ramach amortyzacji oprzyrządowania.
Głos I:
- Ostatnia podwyżka cen "Warszaw" choć niewątpliwie nieprzychylnie
widziana przez automobilistów i podyktowana koniecznością, pozwoli szybciej
zamortyzować wydatki na oprzyrządowanie dzięki czemu i pan polemista i
my pojedziemy chyba w 1970 roku na pole startowe rakiety na księżyc absolutnie
nową Warszawą". Kto wie czy o napędzie właśnie rakietowym, choć
trudno powiedzieć czy okaże się on bardziej ekonomiczny...
Głos .II:
- Otóż to właśnie: ekonomiczny! Zużycie paliwa zmniejszono obecnie w "Warszawie"
do 12 litrów na 100 kilometrów. Równocześnie zachodnio-europejskie wozy
tej klasy i mocy spalają do 10 litrów na 100 km, nie mówiąc o wozach specjalnie
ekonomicznych, jak Goliath, spalający 6-7 litrów...
Głos I:
- ...Goliatha nie radzimy, mimo jego ekonomii. Jest to samochód eksperymentalny,
wymagający wyjątkowej obsługi.
Glos II:
- Każdy więc samochód marki "Warszawa" w ciągu swego przebiegu
(ostrożnie liczonego) 150.000 km, spala o ok. 3.000 l benzyny więcej od
współczesnego (1957 r.) samochodu. Licząc cenę benzyny średnio 4 zł. za
litr, daje to 12.000zł straty, na każdym samochodzie, zaś na 200.000 Warszaw",
które nas jeszcze czekają, wartość spalonej lekką rączką" benzyny
wyniesie 2.240.000 zł. (prawie dwa i pół miliarda złotych!) ponad konieczne,
minimum.
Głos I:
- Pozwolimy więc sobie wyobrazić, iż nasz polemista uważa sprowadzane
obecnie do kraju włoskie Fiaty 600 za samochody bardzo ekonomiczne. Spalają
przecież tylko 6 litrów na 100 km. Kosztuje taki "Fiatek" ponad
70 tys. zł. Nie jest to mało, ale przecież to wóz, jak się rzekło, ekonomiczny.
Fachowcy jednak obliczają, iż silnik "Fiata" w naszych warunkach
pozwoli na przejechanie bez remontu 50 tys. km. Następnie po jeszcze 2-3
naprawach "Fiatek" się skończy. Mając więc na względzie kieszeń
użytkownika porównajmy tylko ceny samochodów i ich eksploatację do momentu
generalnego remontu. "Warszawa" kosztuje 120:tys. zł. i przebiega
bez remontu 150 tys. km. Fiatek kosztuje 72 tys. zł. i przebiega 50 tys.
km. Aby dorównać przebiegowi "Warszawy", pomijając już inne
względy, potrzeba aż trzech "Fiatów" w łącznej cenie 216 tys.
zł. Różnica na korzyść Warszawy" wynosi 94 tys. zł.
Pan zżyma się na myśl wyprodukowania 200 tys. "Warszaw", ale
spróbujmy pomnożyć te 200 (tys. Samochodów na różnicę w złotych, wynikającą
z porównania eksploatacji obu samochodów. Da to okrągłą sumkę 18.800.000zł
czyli nieco więcej niż ewentualne straty "Warszaw" na benzynie.
Niestety, przerwać musimy tę interesującą rozmowę. Uważni czytelnicy prasy
codziennej zapewne już zauważyli, że rozmowa ta złożona została z dwugłosu
w "Życiu Wasrszawy" nr 226 ("Zły czy dobry samochód").
Rozszyfrujmy tylko poszczególne głosy. A więc "Głos I" to opinia
Tadeusza Pojmańskiego z "Życia Warszawy", zaś "Głos II"
to Zygmunt Kleyff.
Zresztą do tej rozmowy dołączyć chcemy i nasz głos. Ale to dopiero w
przyszłym numerze.
|